Wizyta w Estonii. Gdzie Rzym, gdzie Krym?

Co ma wspólnego Polska z Estonią? (Gdzie Krym, a gdzie Rzym?)

W dniach 19–21 listopada 2016 r. na zaproszenie Dowództwa jednego z okręgów wojskowych Armii Estońskiej, to jest, Okręgu w Haapsalu, przedstawiciele z Polski  wzięli udział w uroczystości święta wojskowego tamtejszego okręgu.

Zaproszeni zostali przedstawiciele Ligi Obrony Kraju z Warszawy i 6-ciu wytypowanych delegatów Naczelnej Komendy Polskich Drużyn Strzeleckich.  Jadąc autokarem przez region Augustowski, Litwę, Łotwę do Estonii zatrzymywaliśmy się turystycznie w określonych miejscach pamięci narodowej, jak też kultu wiary katolickiej oraz chwały oręża polskiego.

Odwiedziliśmy w okolicach Augustowa na wzgórzu pomnik ku czci i pamięci ofiar tzw. “Obławy Augustowskiej”, gdzie zapaliliśmy znicze i odmówiliśmy modlitwę za dusze AK-owców wymordowanych przez wojska sowieckie w latach 1944-45r. W dalszej drodze na Litwie, w Wilnie, złożyliśmy na cmentarzu na “Rossie”,  który jest jedną z czterech polskich nekropolii, kwiaty i znicze przy grobie, gdzie pochowana jest matka Marszałka Piłsudskiego i jego serce.

 

Odmówiliśmy tam też na głos przygotowaną, szczególną modlitwę w imieniu duszy Marszałka Piłsudskiego, gdyż z relacji objawienia Błogosławionej Siostry Faustyny, za porzucenie religii katolickiej i około 500 zabitych Polaków w zamachu majowym dusza Jego jest „cierpiąca w otchłani”.

Prosiliśmy Pana Boga by skrócił jego męki Marszałka Józefa Piłsudskiego i za naszym wstawiennictwem przeniósł Go po swojej prawicy,  pomiędzy najznakomitszych żołnierzy Rzeczypospolitej: hetmanów, generałów, pułkowników,… i innych zasłużonych dla Ojczyzny.

Następnie zwiedziliśmy niezwykle piękny i „naszpikowany” historycznymi zabytkami kościół pod wezwaniem świętych Piotra i Pawła z eksponatami z czasów I Rzeczypospolitej. Odwiedziliśmy także obraz Matki Boskiej Ostrobramskiej, gdzie  razem  z uczniami klasy  Szkoły Podstawowej litewskich Polaków odmówiliśmy różaniec u stóp obrazu Matki Boskiej Ostrobramskiej, prosząc ją o dalsze pomyślne przemiany w Polsce. Daliśmy tam także przyzwoite datki.

Po noclegu na  Łotwie pojechaliśmy na pole bitwy pod Kircholmem, gdzie uroczyście złożyliśmy wieniec biało-czerwonych kwiatów i zapaliliśmy znicze pamięci.

Z  terenu pola bitwy pod Kircholmem (obecna nazwa Salaspils na Łotwie) wyciąłem osobiście kępę trawy z ziemią tego  pola przy pomniku, aby posadzić ją przy moim domu, na mojej posesji w Rudniku,  przy kapliczce domowej Świętokrzyskiego Jezusa Frasobliwego.

Dla przypomnienia: bitwa pod Kircholmem z  27 września 1605 r.  jest miejscem chwały polskiego oręża,  gdzie hetman polny Jan Chodkiewicz mając trzykrotnie mniejsze siły od króla szwedzkiego Karola IX Wazy, z 4 tysiącami husarii pokonał 12 tysięczne dobrze uzbrojone szwedzkie wojsko. Dokonał tego  dzięki mądrości dowodzenia,  przebiegłości i znajomości sztuki wojennej.

Zginęło tam wtedy około 9 tysięcy Szwedów, a ówczesne wojska pod dowództwem hetmana Chodkiewicza poniosły straty w ilości około 100 husarzy. Oddaliśmy cześć zwycięzcom i zadumaliśmy się nad duszami tam poległych.

Następnie pojechaliśmy na miejsce, tak zwanego pomnika „Lojalności wojskowej”, gdzie według zapisków i legendy rajtar szwedzki, szlachcic inflancki Henryk Werde oddał swojego konia uciekającemu i będącemu rannym królowi szwedzkiemu Karolowi IX, a sam zginał broniąc przeprawy króla na statek.

Pomimo, że był to, wrogi żołnierz, mając na uwadze jego poświęcenie i lojalność wobec dowódcy, polscy oficerowie i generałowie oddali mu cześć. Zapaliliśmy znicz pamięci.

Następnie z Łotwy udaliśmy się do Estonii do miejscowości  Haapsalu, blisko stolicy kraju Tallina, gdzie na uroczystym przyjęciu tamtejszego dowództwa okręgu w dniu święta wojskowego nadawane były odznaczenia, nagrody i wyróżnienia. Było także przyjęcie ze „szwedzkim stołem”  i wyśmienitą kuchnią oraz tańcami, oceniane przez nas, że były one na dosyć na wysokim poziomie organizacyjnym i przy tym dosyć demokratyczne, jak na zwyczaje panujące u nich w wojsku, bez sztucznego dystansu dowódców do pozostałej kadry. W trakcie tego samego przyjęcia wyróżnionych zostało wiele kobiet z miejscowej Obrony Cywilnej, odpowiednio rozbudowanej ich „samoobrony Kaisalitu”. Wyróżnione zostały, jak się później okazało, same wybitne snajperki pełniące w oddziałach funkcje strzelców wyborowych. W trakcie zabawy z przyjemnością tańczyłem z jedną z nich, ale parafrazując mogę potwierdzić, że nie chciałbym być na jej muszce strzelca wyborowego.

Trochę historii. Estoński system bezpieczeństwa opiera się na dobrze zorganizowanej obronie cywilnej i terytorialnej, coś na podobieństwo mojej przedstawianej koncepcji „Totalnej Obrony Narodowej”. Na tym przyjęciu miałem zaszczyt w imieniu Naczelnej Komendy Polskich Drużyn Strzeleckich (PDS) odznaczyć dowódcę ich okręgu generała brygady Meelis Kiili  Złotym Krzyżem Oficerskim II klasy  i majora Arnolda Juhansa Srebrnym Krzyżem Legionowym,  odpowiedzialnego, między innymi za współpracę z Polakami. Miałem też przygotowany do wręczenia Złoty Krzyż Oficerski I klasy z szarfą dla Prezydenta Estonii, ale w tym czasie przebywał w delegacji służbowej na Litwie, na litewskim święcie wojskowym.

Jak będzie możliwość, wręczę go przy najbliższej okazji. Tego wieczoru jeden z oficerów estońskich, a mianowicie Pan Raymond Lunev, pochodzący ze szlachty inflanckiej o dalekich polskich korzeniach zaprosił nas do zwiedzenia swojej posiadłości ze starym szlacheckim dworkiem. Byliśmy wzruszeni pieczołowitością i dbałością o rodzinne zabytki jego rodziny i przyjęcie nas z iście polską gościnnością. Okazało się, że towarzyszący nam niektórzy oficerowie estońscy mają także dalekie polskie korzenia i darzą nas wyjątkową sympatią.

W rozmowach przy kieliszku dobrej estońskiej nalewki powiedziano nam, że ze względu na szczupłość ich armii czynnej  mają ograniczenia w awansach rezerwistów. (jak powiedział cesarz Napoleon: „Każdy żołnierz nosi w plecaku buławę marszałkowską”). W rozmowach wyszły na jaw przyczyny dla których darzą oni jest niezwykłą sympatią przedstawicieli narodu Polaków.

W czasach  I Rzeczypospolitej, gdy Inflanty były lennem królestwa Polskiego, w tamtejszym okresie zanotowany został największy rozwój ich kraju. Polacy chronili ich militarnie i nie wtrącali się w gospodarkę, lecz zachęcali do rozwiniętego  eksportu zboża przez Gdańsk. Jest to naród dużo od naszego mniejszy,  ale w sumie oceniany jako  bohaterski,  który  w 1918 roku wygrał wojnę z bolszewikami i obronił swą niepodległość, tak jak Polacy w 1920 roku. Estoński  Bohater Narodowy generał Johan Laidoner  miał za małżonkę Polkę , Panią Marię Skarbek-Kruszewską, która na wzór obiadów czwartkowych Króla Stasia, zapraszała estońskie elity kulturalne na pieczone przez nią ciasteczka. Teraz rozumiem dlaczego nasz Prezydent RP Andrzej Duda pierwszą swą wizytę zagraniczną złożył w Estonii.  Miły kraj, dobrzy  Ludzie mający szczególną sympatię do Polski .

Gospodarz Kpt Raymond Lunev pochodzący ze szlachty inflanckiej zarządził wciągniecie na maszt polskiej flagi, a nasz kolega hrabia Kujawa z telefonu komórkowego odtworzył polski hymn.

Wzruszony wciągniętą na maszt przed domem estońskiego kapitana  polską flagą i odegranym polskim hymnem podjąłem decyzję, że mogę tych zaangażowanych w polsko-estońską współpracę oficerów  awansować  na wyższe stopnie tworząc z nich zalążki 1 Inflanckiego Regimentu Polskich Drużyn Strzeleckich w Estonii im. Generała Johana Laidonera (uwięzionego i zamordowanego przez sowietów w latach 50-tych, tak  jak nasi  AK-owcy owcy na ziemiach wschodnich).

Pod masztem z polska flagą i przy dźwiękach hymnu polskiego, ogłoszony został rozkaz organizacyjny powołania 1 Inflanckiego Regimentu PDS w Haapsalu i wyznaczenia zalążków Dowództwa Regimentu.

Zaprosiliśmy trzech wyznaczonych na zalążki Dowództwa Regimentu oficerów estońskich na naszą uroczystość powołania Okręgu Opolskiego Polskich Drużyn Strzelectwa (PDS) w dniu 19 grudnia 2015 r. w Brzegu, gdzie ich awansujemy na wyższe stopnie wojskowe organizacji strzeleckiej.

Na zakończenie gospodarz starym szlacheckim zwyczajem przyniósł tacę z nalanymi kieliszkami do wypicia strzemiennego, jak to czynili swego czasu dawni ułani i kawalerzyści, które wychyliliśmy za naszą przyjaźń i szczęśliwy powrót do domu.

Powiadomiliśmy o tym zaproszeniu Estończyków, jak i  ich  ambasadę w Warszawie.

Mam nadzieję że będzie to zaczątek bliskiej współpracy społecznej i państwowej Polski i Estonii.

 

Zdjęcia i tekst Jan G. Grudniewski

Opisał. Gen ds. Jan G. Grudniewski

Zdjęcia Jarosław Małek, Jan Grudniewski